niedziela, 17 maja 2015

PROLOG część 4: "Ale zawsze możesz spróbować walczyć."


Z lekkim opóźnieniem życzę miłego czytania!
poprzedna część ->

_______________________________________________________________________________

Znów poszło nie tak jak sobie to wyobrażała. Czemu w ostatnim momencie znów zabrakło jej odwagi? Nie należała do porcelanowych, kochliwych  dziewczynek. Zawsze lubiła stawiać na swoim, trenowała sztuki walki i była w stu procentach samowystarczalna. Może to dlatego wolała uporać się z TYM sama? Jednak czasami coś w niej pękało i tylko jedna osoba potrafiła dojrzeć w niej uczuciową i potrzebującą wsparcia młodą kobietę. Tylko jedna osoba, nawet ona sama nie mogła pojąć faktu, że w tym momencie potrzebne jest jej wsparcie, pomoc i osoba której może oprzeć głowę na ramieniu i powiedzieć wszystko co leży jej na sercu. (... i sumieniu) Lepiej założyć maskę i dalej tłumić TO w sobie. Na chwilę słabości mogła pozwolić sobie tylko w samotności. ( Jaki rym. Chyba zacznę pisać wam wiersze!)  Teraz zwolniła kroku, złość, którą kierowała z początku na Urlicha, a później na samą siebie zaczęła ją już powoli opuszczać. Zaczęła odczuwać pustkę, przerażającą pustkę. "Wytrzymaj, jeszcze, za zakrętem czeka ostatnia prosta, Yumi! Nie płacz głupia, nie płacz". Zbliżając się do zakrętu zauważyła rozciągnięty na chodniku cień.
-Tylko nie teraz...- doskonale wiedziała z czym przyjdzie jej się teraz zmierzyć. Zazwyczaj to na ostatniej prostej spotykamy najwięcej zakrętów, w tym przypadku wystarczył jeden, bardzo osty zakręt- William
- Tak późno do domu? - Zapytał, jakby doskonale wiedział gdzie właśnie była.
- Nie rozumiem co Ci do tego, William - odpowiedziała z wyrzutem, a imię chłopaka wypowiedziała ze szczególnym obrzydzeniem.
- Myślę, że to nasz wspólny interes - Powiedział pogardliwym tonem, po czym stanął przed dziewczyną i odgarnął kosmyk jej kruczoczarnych włosów z czoła. Przez chwilę czuła COŚ bardzo dziwnego, jakby COŚ ( a może KTOŚ) musnęło ją ciepłem po sercu. To na chwile ręka Williama dotknęła jej policzka. Przez około dwie sekundy czuła tęsknotę za tym uczuciem, po czym otrząsnęła się.
- Mógłbyś zejść mi w końcu z drogi?
- Już musisz uciekać? - Odepchnęła go na bok i pewnym krokiem ruszyła przed siebie - Przed przeszłością nie uciekniesz Yumi! 22 kwietnia, pamiętasz? - Krzyknął za nią i z uśmiechem poszedł w kierunku Kadic. Zemsta jakiej miał wkrótce dokonać wzbudzała w niepokojąco pozytywne uczucia.

Kiedyś nawet by nie pomyślał, że mógłby zrobić jej najmniejszą przykrość. Kiedyś ją kochał. Teraz czerpał radość z tego jak nią manipulował. Teraz był pod wodzą kogoś innego.

Księżyc starał się cieszyć razem z nim. I wypędzić go mogło tylko słońce. Nowy dzień,  przyniósł bohaterom  nowe wyzwania. Jeremy musiał zaraz po lekcjach podjąć prace nad uszkodzeniami supekomputera, na szczęście miał urocze, różowowłose wsparcie przy sobie. Urlich oprócz rozwodzeniem się nad wczorajszymi wydarzeniami, musiał pamiętać o zbliżających się zawodach. Na Odda natomiast czekały wyzwania pt: jedzenie, flirt, jedzenie, spanie, a i jeszcze jedzenie. Cała paczka dzień rozpoczęła, jak dawniej. Wszyscy spotkali się na dziedzińcu szkoły. Znowu razem. Ty to nie brzmi cudownie?
-Nienawidzę poniedziłków - westchnął Odd
- Ale ty wiesz, że dzisiaj mamy czwartek, tak? - Zapytała Aelita
- Dla mnie ostatnio każdy dzień jest poniedziałkiem! - Odpowiedział i rozsiadł się na ławce.
- Nie przemęczasz się za bardzo? - Wtrącił ironicznie Jeremy.
- Lazania ze stołówki sama się nie zje, przyjacielu- Cała ekipa tylko pokręciła głową.
Dalej dyskusja została sprowadzona przez Jeremiego na temat Lyoko, nie chcąc rozwodzić się nad głupotami. Oczywiście nie powiedział im wszystkiego, wolał przemyśleć niektóre fakty sam z Aelitą.
Urlich i Yumi siedzieli raczej cicho patrząc w ziemię. Było im wstyd za tą wczorajszą scenę zazdrości i wspólnych oskarżeń. I obie strony chciały by to zmienić, ale żadna  nie podjęła większych działań oprócz tajemniczych spojrzeń i uśmiechów zakłopotania.  Kiedy zadzwonił dzwonek Yumi opuściła grupę mając cały czas w głowie tą tajemniczą  datę "22 kwietnia", to za tydzień.

Odd natomiast zauważył dziwne zachowanie przyjaciela.
- Randeczka nie wypaliła, co?
- Daj spokój.- Chciał ukryć swój podły nastrój, ale  zdołał dać sobie pozwolenie na chwilę wylewu.- Czasem w ogóle nie mogę zrozumieć o co jej chodzi...
- Wszystkie laski takie są. Kobiet nijak nie zrozumiesz.
- Ale Yumi to nie "wszystkie laski"- Prychnął z oburzeniem.
- Spokojnie, Romeo. Opowiedz mi to tym co znów schrzaniłeś.

Godzina, za godzina, lekcja za lekcją, myśl za myślą. Czas zajęć minął wszystkim uczniom raczej spokojnie. Wszystkim tylko nie Aelicie, która właśnie szła przez park. Kto może chcieć im zaszkodzić, i skąd zna jej prawdziwe nazwisko? Po odpowiedź postanowiła pójść tam gdzie zwykle- do Pustelni. Jeremy czekał już na nią w fabryce, miała mu pomóc naprawiać system superkomputera, ale tak bardzo ciągnęło ją w kierunku domu. Domu... Czy to miejsce może nadal nazywać swoim domem? Co to za dom bez rodziny? Tęskniła za ciepłem i przyjazną atmosferą. Wszyscy jej przyjaciele mieli kochające rodziny, które czekały na ich powrót, wspierały ich w nauce i cieszyły się z najmniejszego sukcesu. Jeremy pewnie powiedział by teraz "My jesteśmy twoja rodziną", mino miłych słów nie lubił kiedy zaczynała ten temat. Mogło by się nawet czasami wydawać, że specjalnie go unikał. Chyba nie powinna zawracać sobie tym  swojej  różowej główki, przecież chciał dla niej jak najlepiej. Skierowała swoje kroki w kierunku fabryki i nim się obejrzała była już na miejscu. Ciekawe o czym tak intensywnie myślała, że droga minęła jej tak szybko...( hmm :) )

Chłopak w wirze pracy nawet nie zauważył kiedy weszła. Był w swoim żywiole. Bez najmniejszego problemu potrafił zaprogramować ulepszenia w dwa dni nad którymi nawet najlepszy informatyk męczył by się pół roku. Był niesamowity pod tym względem. ( i nie tylko pod tym względem.)
- Cześć!- powiedziała Aelita swoim słodziutkim głosikiem, a chłopak przestraszony podskoczył na krześle- Jak Ci idzie?
- Zadziwiająco dobrze. Jak tak dalej pójdzie to już jutro będziemy molgi spróbować dowiedzieć się czegoś więcej od drugiej strony.- odpowiedział i spojrzał na nią. - Gdzie byłaś tak długo?
- Aż tak bardzo się z mną  stęskniłeś?- zaśmiała się, po czym dodała już nieco poważniej- Musiałam, przemyśleć kilka spraw.
- Znowu myślałaś o ojcu?
- Tak i nie. Wiesz, pomyślałam sobie, że może w Pustelni będzie coś więcej. Wiedziałam, że będziesz zły kiedy pójdę tam sama, a skoro Ci tak dobrze idzie to ...
- I jak ja mam to przy Tobie skończyć? - Zapytał wstając z fotela, a ona uśmiechnięta chwyciła go za rękę.
 ( Niech tylko spróbowałby dyskutować.)

Kwiaty? Biżuteria? Śpiewający telegram? Takie bajery na pewno nie podziałają na Yumi.  Odd chyba nie mógł mu doradzić mu gorzej. Był już tak blisko wyznania jej swoich uczuć, ale w ostatnim momencie musiał palnąć jakąś głupotę. W sumie nawet nie wiedział o co ona się tak wściekła. Jedno jest pewne, znów musi ją przeprosić. Chwila. Czemu to zawsze on musi przepraszać? Przecież to ona tak na niego naskoczyła, a on tylko chiał być miły. Spróbował otworzyć drzwi do szatni, ale te były zamknięte. Jim i jego drużyna pewnie znów spóźni się pół godziny. Zrezygnowany oparł się o ścianę i spojrzał na własne buty.
- Nie będzie Ci potrzebana może czirliderka*? - Sisi. Wyrosła nagle jak spod ziemi, jak zawsze z swoją "obstawą".
- Nie mam teraz humoru, Sisi.- burknął nie odrywając wzroku od butów.
- Pewnie znów pokłóciłeś się z tą swoją wroną- Mimo, że tak bardzo działała mu na nerwy, zawsze widziała kiedy coś się działo. - Prawda?
Chciał już odpowiedzieć coś w stylu "Co Ci do tego" albo "Nie twoja sprawa", ale może ona go zrozumie.
-Prawda. Zupełnie nie wiem co robię nie tak.
- Zrozum to ona jest  po prostu głupia skoro nie wie co traci. Zresztą ty też mógłbyś zauważyć, że ostatnio dość często widuje się z Dumbarem. - prychnęła i odeszła.
Jednak Sisi to Sisi, jak on mógł pomyśleć, że można z nią normalnie porozmawiać? Jednak podała mu ważną informację. Dumbar, mógł się tego domyślić.

Wchodząc tu można pomyśleć, że czas się zatrzymał. Rezydencja Scheaffer`ów - symbol dawnej świetności.  Mocno poranione szatą czasu meble, dywany, instrumenty... Kiedyś nie jedna pani  chciała mieć taki dom. Dom pełen miłości i rodzinnego ciepła. Wszystko to co było poukładane jak książki w biblioteczce genialnego fizyka Hoppera teraz stanowiło wielką niewiadomą dla ludzi, którzy jeszcze pamiętali właścicieli tego domu. Ile tajemnic tyle odpowiedzi, a odpowiedź zazwyczaj leżała na jednej z półek, w tym przypadku na najwyższej z półek regału w salonie. Tam też powędrował się wzrok Aelity i spoczął na grzbiecie oprawionej w granatowe płótno książki. Wyciągnęła rękę i stanęła na palcach. W tej chwili nagle zobaczyła przed oczami małą dziewczynkę stojącą mniej więcej w ten sam sposób próbującą sięgnąć po tą sama książkę.Obraz był bardzo jasny i rozmazany. Przestraszyła się i po chwili siedziała już na ziemi w otoczeniu całej zawartości regału.
- Aelita!- Krzyknął Jeremy przybiegając z sąsiedniego pokoju. - Nic Ci się nie stało?
-Nie, chyba nie - odpowiedziała lekko dysorientowana co się właśnie stało.
- Zawsze musisz mnie tak straszyć?- powiedział  i pomógł dziewczynie wstać.
- Chciałam tylko to dosięgnąć.
- Co to jest?

Otworzyli książkę. To był album rodzinny, czyli coś czego dokładnie teraz szukała. Wpatrywała się w każda fotografię bardzo długo, wszystkie wspomnienia zaczynały w niej ożywać, ciężko było jej z tym walczyć. Jeremy natomiast zdał sobie sprawie z innego faktu. Brakowało niektórych zdjęć, zwykle z tych większych uroczystości rodzinnych.

Nawet nie zauważyli kiedy niebo znów pociemniało a księżyc znów rzucił swoje światło na mieszkanie państwa Ishyama. Znowu ta sama sytuacja. Zmęczona dniem Yumi i znajomy cień rozłożony na chodniku za zakrętem.
- Myślałem, że jesteś już dawno w domu.- Powiedział William i podszedł do dziewczyny.
-Myślałam, że znudziło Ci się ślęczenie cały czas pod moim domem.- syknęła wściekła.
- ONA nie odpuszcza, już nie długo kochanie nie uciekniesz przed przeszłością - Zbliżył się do niej i próbował znów ją zauroczyć. Ona jednak pomyślała "Nie tym razem"
-Przed przeszłością nie uciekniesz, ale zawsze możesz spróbować walczyć. -  po tym otrzymał solidny cios w twarz. - kochanie.
Odwróciła się napięcie od zszokowanego chłopaka. Chyba zapomniał, że ma doczynienia z wojownikiem Lyoko, biedaczek jeszcze przez tydzień pochodzi z siniakiem na twarzy, aż do 22 kwietnia...



* tak sprawdzałam czy ta forma jest poprawna, nie trzeba korzystać z okropnych zapożyczeń :)


___________________________________________________________________________


Mimo kłopotów JEST!
chyba popsułam klimat za który polubiliście bloga, poprawię to obiecuję!
Dziękuję za tak wielki odzew w komentarzach! Jesteście niesamowici, tyle motywacji!
Czekaj na 4 rozdział, pisz co Ci na wątrobie leży

pamiętaj
"Interpretuj to jak chcesz"

_______________________________________________________________________________

spis opowiadań by LyokoAngel Wielkie dziękuje za dodanie :)












8 komentarzy:

  1. No to nie będzie Willumi. Moje serducho krwawi. :) Chyba przeżyję. Jeśli następne rozdziały dalej będą takie mega!!! Już teraz śmiało mogę powiedzieć, że twój blog jest jednym z najlepszych w spisie. Porobiło się tajemniczo. Ta sprawa z Yumi i Williamem. Cud, miód i maliny. Kto tak działa na Williama?? Pisz, pisz, pisz szybko nexta, bo nie wytrzymam do tego 23. ;)
    Jeśli znajdziesz chwilę, zapraszam do siebie: http://ostatniestarciewlyoko.blogspot.com. Sorry za SPAM, jeśli nie lubisz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale akcja z Willem i Yumi.. Nie wiem o co chodzi, opisałaś to tak tajemniczo, ale umieram z ciekawości! Nie mogę doczekać się 22 kwietnia :D
    Czekam na następny, pisz szybciutko ;)

    Mercy XYZ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ma być!!! Dziękuję bardzo <3
      Zapraszam na nowy post z wyjaśnieniami.

      Usuń
  3. Super opowiadanie. Piszesz okropnie świetnie i przyjemnie się czyta. Jak masz kiedy to wpadnij do mnie: bezslowcl.blogspot
    Czekam na kolejne genialne rozdziały...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3
      Zapraszam na nowy post z wyjaśnieniami :)

      Usuń
  4. Świetny blog, uwielbiam Twoje opowiadania! :)
    Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się niebawem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, może wychodzę na natręta, ale muszę spytać. Czy będą następne rozdziały???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz drogi czytelniku, że dalej nie ma kolejnego rozdziału ... Jesteśmy w trakcie pisania mamy już pół posta, ale autorowi się wena urwała i próbuję ją zmotywować do dalszego pisania :) Jeszcze raz sorka za nie dotrzymanie terminu #Cela

      Usuń