niedziela, 24 lipca 2016

ROZDZIAŁ 1 część 1 -"PUK, PUK..." (DOKOŃCZONY, POPRAWIONY!)

Rozdział dedykuję, Teressie R. Nie wiem, czy żyjesz jeszcze w społeczności Kod Lyoko, ale bardzo dziękuję Ci, że po prostu tu byłaś! 
Życzę miłego czytania!
jeśli jeszcze nie czytałeś: poprzednia część->
_______________________________________________________________________________

Szarość królowała nad wielkim miastem.  Szara pogoda i szarobury kot pod zszarzałym BMW dyrektora Delmas.  Szarym korytarzem internatu poruszały się rutynowo postaci uczniów. Na plamie szarości można było wypatrzeć tylko jedna kolorowa główkę.  Aelita wracała już z łazienki utykając trochę na prawą nogę.  Pamiątka po wczorajszym spotkaniu z regałem, bardzo bliskim spotkaniu z regałem. Przetarła oczy ręką.  Wraz z powrotem Xany powróciły koszmary, które tliły się pod powiekami tak długo, aż strach nie ściągał z nich snu .  Szybko odsunęła od siebie senne wspomnienia. Przerażał ją ich realizm. Wzdrygnęła się pod wpływem dreszczy jakie przeszły ja po plecach.   Zatrzymała się przed drzwiami pokoju i uniosła swoją drobna rękę zaciśnięta luźno w pięść i kulturalnie w nie zapukała. Stała tak chwile w oczekiwaniu na odpowiedz kiedy uświadomiła sobie, że stoi przed własnym pokojem.  "Chyba naprawdę mało dziś spałam"- pomyślała wchodząc do środka.  Usiadła ciężko na łóżku i wzięła do ręki świecąca obok komórkę.  " trzy nie przeczytane wiadomości ? Ani chwili spokoju ". Zaraz skarciła się za taką postawę i zabrała się za czytanie smsów.  Pierwszy, jak się spodziewała był od Jeremy'ego.  "Jakby co jestem dziś chory ;) " oznaczało to, że trzeba go kryć, a "miłego dnia" na końcu należało  rozszyfrować jako "Nie obrażaj się i uważaj na siebie".
Tekst  następnej wiadomości był następujący:  "Czy możemy spotkać się o 11:20, przy bramie ?  Chciałabym porozmawiać..." Yumi.  To nie było do niej podobne. Chyba naprawdę musiało się coś stać, bo czytając tę wiadomość dało się wyczuć frustrację z jaką to pisała.  Wystukała na klawiaturze telefonu szybkie " Okej,  nie ma problemu! ".  I zabrała się za ostatnią wiadomość.  Nagle usłyszała pukanie do drzwi i nie było by nic w tym dziwnego gdyby telefonie, który właśnie wypadł jej z rąk nie wyświetliło się tekstu "PUK PUK".
Aelita poczuła ucisk w żołądku i już miała zaprosić gościa do środka kiedy w jej drzwiach stanęła, drobna, różowowłosa dziewczyna z kosmetyczka w ręce.

Tymczasem głośne chrapanie Odda przerwał jeszcze głośniejszy sygnał dzwoniącej komórki.
- Obudź (...) problem (...) Aelity (...)  teraz- Do zaspanego chłopaka docierały tylko pojedyncze słowa i szczerze mówiąc raczej nie skupiał się na ich znaczeniu. Dopóki  nie usłyszał - (...) Xana - To zadziałało na Odda jak zimny prysznic, ponieważ zaraz wyskoczył z łóżka z myślą " No!  Wreszcie coś zaczyna się dziać".

Jeremy tym czasem martwił się czy do przyjaciela dotarło cokolwiek, bądź co bądź znali się już trochę czasu i wiedział, że dość trudno jest dogadać się z nim przed ósmą. Jednak chyba, nie powinien narzekać w końcu jako jedyny odebrał telefon. Mimo tego, że w fabryce pracował już grubo przed świtem nad naprawą systemu superkomputera. Jak zwykle nie szło mu to łatwo, chociaż przed znajomymi zapewniał, że umie zrobić z nim niemal wszystko. Chyba nikt nie zdawał sobie sprawy ile książek musiał przestudiować, by wprowadzić najmniejszą zmianę w oprogramowaniu. Zawsze był postrzegany jako ten najmądrzejszy, ten który nie mógł pomylić się ani razu. To strasznie obciążające dla tak młodego, niedojrzałego jeszcze chłopaka, który teraz swoją wiedzą dorównywał absolwentom najznamienitszych uczelni na świecie.  Ciekawe, czy któryś z profesorów mógłby wytłumaczyć na czym polega fenomen tego, że Xana zaatakował teraz, gdy niezbędne do tego sterowniki nie miały prawa normalnie działać.

-Co się dzieje, księżniczko? - Zapytał zdyszany Odd, wparowując do pokoju Aeality, która zdążyła się już przebrać. Odnotował sobie w głowie wyraźny spadek kondycji.
-Sam zobacz. - Powiedziała łamiącym się głosem i wskazała ręką na swojego klona siedzącego na łóżku, po czym podała mu do ręki swój telefon. Chłopak zaczął czytać długą wiadomość przysłaną z zastrzeżonego numeru. Treść wyglądała na wygenerowaną przez niedopracowany automat, ponieważ brak było tam jakiejkolwiek spójności gramatycznej. Po około trzydziestu sekundach spojrzał na drugą Aelitę, która powiedziała do niego "Sam zobacz" i wykonała gest jakby podawała mu coś do ręki, a następnie stanęła z rozłożonymi rękoma obok "swojego pierwowzoru".
- Dokładnie 31 sekund opóźnienia. Powtarza każdy mój ruch, Boję się, że zbiera w ten sposób jakieś dane.
-To nie można jej w jakiś sposób, gdzieś...yyy.. zamknąć?
-Próbowałam. Teleportuje się w to miejsce gdzie stałam 31 sekund temu. Jest czymś na wzór hologramu, nie można jej dotknąć.
- No to idziemy z tym do fabryki. Einstein na pewno wymyśli jak wyłączyć tego twojego klona. No chyba, że mu się  spodoba. W końcu co dwie laski to nie jedna. - Powiedział z szerokim uśmiechem.
-Nie pora, na żarty Odd. - Usłyszeli zza pleców głos Yumi, która widocznie stała w drzwiach dłuższą chwilę.
- Lepiej żyć całe życie na czarno. -Burknął pod nosem.
-Nie mogę iść z nią do fabryki. - Oznajmiła Aelita wpatrując się w ziemię. - Im mniej będzie widziała tym lepiej. Wyobraź sobie, co się stanie gdy zobaczy wszystkie nasze przejścia do fabryki, wszystko co robi Jeremy. Jeśli na prawdę zbiera dane dla Xany, muszę zostać tutaj. Gdzie jest Urlich?
- Pewnie na lekcjach, Zaczęły się już pół godziny temu.  - Odpowiedziała Yumi - Ostatnio ciągle ma rozładowany telefon i pewnie nawet nie wie, że coś się dzieje.
- Pójdę po niego i zobaczymy, czy nie jestem potrzebny tam, u Einsteina. - Rzucił Odd.
-Jak ty chcesz go w ogóle wyciągnąć z chemii?
-Ma się swoje sposoby. - Mrugnął w stronę Yumi i wybiegł z pokoju.
- Zadzwonię do Jeremiego, powiem, że chłopaki idą mu pomóc w Lyoko. A i prześlę mu tę twoją wiadomość. -Powiedziała, biorąc od przyjaciółki telefon i wyszła za drzwi pokoju, by klon na wszelki wypadek nie usłyszał rozmowy.

Odd pokonywał kolejne dystanse przemierzając długie korytarze  Kadic. Przypomniał sobie jaki strach wzbudzały w nim te szeregi okien, kiedy zaczynał tutaj naukę. Chyba od tego czasu zmieniła się wyłącznie fryzura na jego głowie. Nadal był tym samym roztargnionym dzieciakiem, któremu trudność sprawia, by dodać dwa do dwóch.   Zatrzymał się w końcu przed sala 205, wziął głęboki oddech. Poczuł jak adrenalina uderza mu do głowy. Chociaż nagminnie okłamywał nauczycieli , to zawsze czuł tę falę ekscytacji. Lubił to. otworzył drzwi, wszedł do klasy i zaczął mówić:
- Przepraszam pani Hertz... -Skupił na sobie uwagę całej klasy. To również mu odpowiadało.  - Jim, yyy, to znaczy profesor Mortales, prosił do siebie Urlicha Sterna.
-Odd jesteśmy w trakcie ćwiczeń do ważnego egzaminu i o ile się nie mylę, ty również powinieneś być u mnie na lekcji.
- Proszę pani, są rzeczy ważne i ważniejsze. Tu chodzi o honor szkoły. Pan Mortales, rekrutuje najlepszych lekkoatletów w szkole do pojedynku między szkolnego w przyszłym miesiącu. Prosił mnie, żebym zawołał Sterna.
-Mhm...- Nauczycielka wahała się przez chwilę. To nieprawdopodobne, przecież z ust Della Robi nic nie powinno brzmieć wiarygodnie, a jednak jego wrodzona charyzma stale umożliwiała mu stałe unikanie konsekwencji. Tak było i tym razem. - Idźcie już.
Gdy już wyszli z sali Urlich poklepał kupla po plecach.
-Dobra robota, Della Robia. Na coś się jednak przydajesz, chuderlaku.
-Nie jestem chudy! Jestem szczupły. Poza tym to ja zainterweniowałem pierwszy, kiedy było trzeba... (zgubił słowo), kiedy trzeba było zainterweniować.
- Dobra, dobra bohaterze. Mów co jest grane.


W kieszeni Jeremiego zawibrował telefon. Teraz mógł zbadać tę dziwną wiadomość. Trzeba przyznać, że kto, jak to, ale Yumi nigdy nie zwlekała z takimi sprawami.
-Puk, puk? Przeszkadzam? - Usłyszał za sobą jakiś słodki głos i zapytał nie odwracając się.
-Aelita?
- We własnej osobie. - Odpowiedziała i obróciła jego fotel tak by na nią spojrzał jej w oczy.
-Co ty wyrabiasz? Przyszłaś tutaj sama?
- Jestem sama.
- Gdzie jest klon?
-Nie mam pojęcia. Rozpłynął się. Nagle. Bałam się, że jest tutaj.
-A reszta?
-Reszta?
-Yumi, Odd...-  Jeremi był lekko zmieszany całą tą sytuacją, dziewczyna robiła pauzę po każdym zdaniu, stała bardzo blisko niego i cały czas wpatrywała mu głęboko w oczy. Nie rozumiał jej zachowania (,ale kto rozumie kobiety?)
-A. Oni. Poszli go szukać gdzieś indziej. A ty? Znalazłeś coś? - Zapytała spokojnym, miłym głosem i obróciła go w teraz w stronę superkomputera.
- Tak. Chyba tak. Zobacz...

Gdy Yumi skończyła rozmowę z Jeremim, przekraczając próg pokoju zastała Aelitę ledwo stojącą na nogach. Oparta o ścianę osuwała się powoli na podłogę. Czuła przez chwilę jakby coś rozrywało jej głowę od środka, poczuła też przenikający ból w kręgosłupie, jakby ktoś powoli wbijał w nią tysiące grubych igieł. Nie widziała nic, oprócz plam światła tańczących po jej źrenicach. Zaczynały przybierać jakieś kształty, nie mogła ich jednak rozpoznać, zbyt bardzo skupiała się na otulającym ją bólu. Próbowała skupić uwagę na plamach, które okazały się bardzo podobne do odłamków jakiś plików. Nabierała pewności, że widzi struktury cyfrowego morza. Z pośród nich zaczynały wyłaniać się znajoma jej para oczu i bynajmniej nie były to oczy człowieka.. Yumi przykucnęła obok niej, nie wiedząc co ma zrobić. Paraliżujący ból zaczął słabnąć, odpuszczał powoli.Obraz, który miała przed oczami rozmywał się i mieszał z rzeczywistym widokiem. Coraz wyraźniej spoglądała na nią bezradna twarz poważnie przestraszonej przyjaciółki.
- Gdzie ona jest? -powiedziała do niej w końcu. Yumi nie wiedziała o co może jej chodzić. - Klon. Gdzie jest klon?
Yumi rozejrzała się po pokoju i pobladła na twarzy jeszcze bardziej, czy to możliwe, że wywołał ten dziwny atak, by odwrócić jej uwagę?
_____________________________________________________________________________



Nie komentuję, tej przepaści czasu jaka dzieli rozdziały.

Z technicznych spraw, to zmieniłam trochę numerację rozdziałów, ustaliłam, że poprzednie części to składnie długiego prologu, a każdy nowy rozdział ma formę odcinka serialowego Kod Lyoko i będzie podzielony na dwie lub trzy części w zależności od tego ile opisów będzie wymagał rozdział.
Jeśli chodzi o fabułę to nie martwcie się o chwilowe pomijanie Uricha, to celowy zabieg. Yumi i William też zyskają bardziej rozbudowane życie wewnętrzne w kolejnych wpisach.

Jak wam się podoba? Proszę o wasze opinie w komentarzach :)

Święta zasada bloga:

                                                        "Interpretuj to jak chcesz"

następny rozdział -> już niebawem
centrum dowodzenia: 
post o opowiadaniu: